REFLEKSJE PO ŚWIATOWYM TYGODNIU JASKRY
W dniach 12 – 18 marca obchodziliśmy Światowy Tydzień Jaskry. Jak co roku z tej okazji w całym kraju zorganizowano akcje promocyjnych badań w kierunku jaskry. Temat ten częściej niż zwykle był nagłaśniany w mediach, w telewizji, w radio i w prasie. Pojawiły się też plakaty informacyjne. Kulminacyjnym punktem Światowego Tygodnia Jaskry w Polsce była „biała sobota”, dzień 18 marca, w którym na terenie całego kraju Polskie Towarzystwo Okulistyczne przy wsparciu wybranych placówek medycznych zorganizowało pod hasłem „Okuliści polscy kontra jaskra” bezpłatne badania przesiewowe adresowane do potencjalnych chorych.
Dlaczego w ogóle trzeba przypominać o jaskrze akcjami tego typu?
Jaskra jest najczęstszą przyczyną całkowitej i nieodwracalnej ślepoty w Polsce i na świecie. Liczba przypadków choroby stale rośnie i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Według danych WHO na świecie choruje na nią 67-70 mln osób, około 1% całej ludzkości. Według prognoz liczba chorych wzrośnie do 2020 roku do 80 mln. W tym czasie wzrok z powodu jaskry straci 11 mln osób, a to oznacza, że skala zjawiska zwiększyła się dwukrotnie w ostatnim ćwierćwieczu (z poziomu 5,2 mln w 1994). W Polsce – według statystyk ogólnych – szacuje się, że jaskrą dotkniętych jest 2% populacji, czyli 750-800 tys. osób, przy czym ostatnie dane mówią o zaledwie 420 tys. chorych, u których zdiagnozowano tę chorobę. Prawie połowa chorych na jaskrę rodaków nie jest świadoma swojej choroby.
Przygnębiające wrażenie robią sondy uliczne, w których bada się wiedzę przypadkowych przechodniów o jaskrze. Przeciętny Polak albo o jaskrze nie słyszał, albo myli ją z zaćmą lub z czymś jeszcze innym. Przytłaczająca większość – nawet ci, którzy coś słyszeli, a nawet ci co są świadomi, że sami chorują – lekceważy chorobę, która jest najczęstszą przyczyną ślepoty w Polsce. Z danych Polskiego Związku Niewidomych wynika, że co piąty ociemniały w naszym kraju utracił wzrok z powodu jaskry.
Problem jaskry – pomimo jego zatrważającej skali – bardzo opornie przebija się do społecznej świadomości. Dlaczego przywołane statystyki nie alarmują, nie uruchamiają do podjęcia zmasowanych działań?
Wydaje się, że nonszalancki stosunek do jaskry objaśnia fakt, iż jaskra w 9 przypadkach na 10 przebiega bezobjawowo przez dłuższy czas, właściwie aż do końcowej fazy choroby. Ponieważ chory nie odczuwa takich dolegliwości, jak np. ból lub zauważalne pogorszenie widzenia, więc nie zgłasza się do okulisty. „Po co mam iść do lekarza skoro dobrze widzę?” – to najczęstszy argument. Pacjent uważa, że problem jaskry go nie dotyczy, kiedy zaś zaczyna dotyczyć – od razu zamienia się w dramat człowieka, który nieuchronnie, w nieodległej perspektywie czasowej straci wzrok i nigdy go nie odzyska. W jaskrze nie ma okresu przejściowego na przyzwyczajenie się do choroby, a my najwyraźniej nie wypracowaliśmy w społeczeństwie mechanizmu przewidywania zawczasu skutków wyborów i zaniechań.
Ten problem dotyczy zresztą nie tylko jaskry ale większości chorób, które w utajonej postaci dojrzewają aż do późnych stadiów by potem gwałtownie zaatakować. W badaniach przeprowadzonych przez PBS DGA, których celem było ustalenie przyczyn, dla których Polacy nie poddają się badaniom profilaktycznym, zdecydowanie najczęstszą odpowiedzią było: „Jestem zdrowy/a. Nie widzę potrzeby, żeby się badać”. Ten jeden argument wskazało aż 53% (!) respondentów, pozostałą część pozostawiając wszelkim innym odpowiedziom takim jak brak czasu, pieniędzy, wiedzy czy „trudno powiedzieć”.
A przecież gdy chodzi o jaskrę może być inaczej. Dziś, w XXI wieku, umiemy sobie radzić z jej leczeniem. Według WHO można by ocalić wzrok chorym aż w 85% przypadkach. Wcześnie i właściwie rozpoznana i leczona jaskra prawie na pewno nie oślepi. Chory będzie ją mieć wprawdzie już zawsze ale do końca życia zachowa użyteczne widzenie, praktycznie nie dostrzegając pogorszenia. Kluczem jest profilaktyka. Z jaskrą wygrać można tylko profilaktyką. Przebieg tej choroby jest z reguły długoczasowy, 10-20 lat zajmuje jaskrze spustoszenie naszego wzroku. Rozwija się ona swobodnie nierozpoznana ponieważ Polacy jak ognia unikają badań profilaktycznych, które w jaskrze – trzeba to podkreślać wciąż i wciąż – są JEDYNĄ SKUTECZNĄ formą walki. Oczywiście są leki, są zabiegi i operacje, ale podstawą jest profilaktyka, a jedyną profilaktyką – specjalistyczne badania. I to wykonane w dobrostanie, zanim choroba da objawy, bo kiedy je już da – jest za późno na skuteczne leczenie, zarówno to lekami, jak i w inny sposób.
dr n. med. Barbara Polaczek-Krupa, specjalista chorób oczu, Warszawa